środa, 11 kwietnia 2012

,,Patrzyłeś mi prosto w oczy, wbijając nóż w serce.''


Wciągam do płuc ogromny haust powietrza i wypuszczam je ze świstem. Zakrywam swoimi przemrożonymi dłońmi swoją twarz, po której ponownie płyną łzy. Już siebie nie rozumiem. Nie rozumiem nikogo. Ponownie płaczę. Dziwię się sobie. Zazwyczaj płaczę, gdy mam gruby powód. Już powoli wszystko wraca do normy, ale jednak nadal po moich policzkach ciekną łzy. Mam totalnie zjebaną psychikę, co mi się nie podoba. Obawiam się, że bardzo długo czasu zajmie mi odbudowywanie tego, a w między czasie pewnie zjebie się jeszcze nie raz. Boję się. Mimo, że z Tobą rozmawiałam, boję się. Boję się, że Twoje uczucie przemija. Zarzekasz się, że wcale tak nie jest, że wiesz co czujesz.. No dobrze, wierzę Ci. Wiem Skarbie, że zjebałam i to porządnie, jeżeli Ty nie potrafisz mi zaufać, nie potrafisz napisać do mnie pierwszy. Wtedy zakładam najczarniejsze scenariusze, obieram je i zaczynam dumać. Myślę, coraz intensywniej i muszę przyznać, że źle na mnie to działa. Ja już naprawdę nie chcę cierpieć. Nie chcę, abyś i Ty cierpiał. Wiem, że popełnimy jeszcze nie jeden błąd. Wiem, zdaję sobie z tego sprawę. Ale ja jestem pewna, w stu procentach, że ja nie popełnię kolejny raz tego samego błędu. Nie mogę tego zrobić. Boję się, że zrobię to samo, co zrobiłam kiedyś. Pod wpływem emocji robi się wiele rzeczy, i to akurat złych rzeczy, których się potem żałuje i pamięta się je do końca swojego życia. Kochanie.. Ja już nie wiem jak mam Cię przepraszać, za to co Ci zrobiłam. Ale naprawdę... Tęsknota nie jest niczym złym. Nie miałam bladego pojęcia, że ta tęsknota tak wiele pomiędzy Nami pozmienia. Ja naprawdę nie wiedziałam, że będzie aż tak bardzo źle. Powinnam pomyśleć, zastanowić się. Ale znów działałam pod wpływem emocji. Muszę to w sobie zmienić. Muszę wymazać tę wadę. Nie mogę tak szybko przywiązywać się do ludzi. Potem niestety zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę nic dla mnie nie znaczyły i nie były godne mojego zaufania. Wiem, że muszę o Ciebie walczyć, że znów muszę to jakoś naprawić, jakoś pomóc Ci zapomnieć, pomóc Ci się pozbierać, ale ja naprawdę już sama nie daję rady. Mimo, że jest coraz lepiej. Ja nadal zasiadając przed komputerem i spoglądając na listę kontaktów na komunikatorze, widzę Twoje imię i zaczynam płakać. Bo wiem, że nie napiszesz do mnie pierwszy. Wiem, że to ja muszę zacząć. Piszesz mi to stokroć, że masz w sobie blokadę, że to właśnie ta blokada nie pozwala Ci napisać, że ona Cię trzyma. Dlaczego? I oto jest pytanie, na które zazwyczaj nie znamy odpowiedzi, gdy jest najbardziej Nam potrzebna.. Wiem, że chcesz napisać. Wierzę w to. Ale nie mogę pojąć tej całej blokady. Gdybyś chciał naprawdę, napisałbyś, nieprawdaż? Ale ja nie wiem jak jest. Nie mogę być Tobą, nie mogę się dowiedzieć jak jest. Ja nigdy takiej blokady nie miałam. Nieważne jakby było źle, pisałam do Ciebie, bo Cię potrzebowałam i nadal Cię potrzebuję. Coś czuję, że gdybym nie napisała Ci, że boli mnie, gdy muszę podawać Ci teraz preteksty do tego, by usłyszeć, że mnie kochasz, to byś mi nie napisał, że mnie kochasz, że tęsknisz. Cieszę się, że mi to napisałeś, ale dlaczego nie sam z siebie? Dlaczego musiałam z Tobą o tym porozmawiać? Kurwa no, Kochanie... Kocham Cię najmocniej na świecie. Wiem, że nieraz jest w chuj źle, ale błagam. Nie zostawiaj mnie. Nigdy mnie nie zostawiaj. Teraz. Chodź do mnie. Zbliż się. Dotknij mnie, zasmakuj, błagam, powróć. Potrzebuję Cię. Bez Ciebie nie daję rady. Bez Ciebie jestem nikim. Proszę, chodź.. Bądź teraz ze mną. Jesteś dla mnie jak tlen. Czuję, jakby mi go zabierali. Mówisz, że wracasz, ale gdzie jesteś? Nie widzę Cię. I to jest najgorsze uczucie. Nie widzieć swojego szczęścia, nie widzieć swojego życia, nie widzieć wszystkiego co najważniejsze. Ale wierzę w to, że wracasz. Chcę w to wierzyć. Nasza miłość przetrwa wszystko. W to nie zwątpię nigdy. Czuję, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Obiecuję Ci, że nie popełnię więcej takich błędów. Że nie zranię Cię już. Nie chcę tego robić. Wiem, że mogę robić to nieumyślnie, wtedy mi napisz. Pisz mi wszystko. Kiedy Cię wkurwiam, kiedy dołuję, kiedy przeszkadzam, a kiedy uszczęśliwiam. Proszę. Nasza miłość jest prawdziwą miłością. Nie zniszczmy tego. Błagam, kurwa, błagam Cię. Nie pozwól, by to się rozsypało. Kochaj mnie całym sercem i bądź. Bądź zawsze. Na zawsze. Kocham Cię... Zabrałam ręce ze swojej twarzy, ocierając przy tym słone łzy, jakie płynęły po mojej twarzy i odblokowując klawiaturę w telefonie, zaczęłam wpatrywać się w człowieka na tapecie. W moje całe szczęście, w mój skarb, w moje życie. W Ciebie.


Na razie tyle moich smutów. Pewnie was zanudziłam na śmierć, za co przepraszam. :)

,,Popatrz jak perfekcyjnie się niszczmy.''


Zasiadam przy ciemnym, płaskim laptopie. Otwieram klapę i wpatruję się chwilę w czarny, pusty ekran. Jest dokładnie taki, jakie jest moje wnętrze. Ciemne, puste.. Nie ma tam niczego, nikogo. Lęk, rozpacz i gorycz wymazało ze mnie niemal wszystko. Nadal jest źle. Mimo, że wydarzyło się to wszystko w sobotę, ja nadal silnie czuję stratę. Stratę niepełną, ale to wciąż jest strata. Może nie odszedłeś, ale się oddaliłeś. Przyznałeś mi to. Zabolało. Nie wiem już co mam o tym wszystkim myśleć. Potrzebujesz czasu, rozumiem, ale ja nie wytrzymam bez przeczytania choćby jednego słowa od Ciebie. Owszem, daję Ci czas.. Ale za każdym razem, od soboty, gdy pojawiam się na gadu gadu i widzę Ciebie dostępnego, zmieniam status z niewidocznego na dostępny i czekam. Czekam, aż wyświetli mi się w lewym, dolnym rogu napis: "Daria: Kamil przesyła wiadomość". Bardzo chciałabym coś takiego ujrzeć. Aczkolwiek jest to niemożliwe. Ty nie potrafisz teraz napisać mi tylko tego, że mnie kochasz. Czy Twoje uczucie gaśnie? Nie! Błagam, proszę.. Proszę na kolanach, zaprzecz.. Powiedz, że nie gaśnie, że się nie zmniejsza, że nadal jest takie samo. Ja wiem.. Wiem, że naruszyłam Twoje zaufanie.. Większość Twojej wiary we mnie wymazały moje puste słowa. Tak bardzo żałuję. Chcę, byś wiedział, że żałuję. Nie rozumiem, dlaczego tak musi być. Bardzo bym chciała, by ktokolwiek mi to wytłumaczył.. Wiem, że jeśli jest się w związku, samiec o drugiego samca zawsze będzie zazdrosny, zawsze będzie chciał się go pozbyć i będą przez to wspomnienia, to prawda. Ale Kochanie, proszę, nie przesadzajmy.. Zabierasz mi tlen.. Nie mam czym oddychać. Mówisz, że wrócisz, ale ja Ciebie nie widzę. Wciąż ubywa mi tlenu. Niedługo zacznę się dusić. Zacznę łapać łapczywie powietrze, zaciągać się nim. Będę błagała, by wystarczyło mi na jak najdłużej. Nie mogę zmusić Cię do powrotu, ale obiecałeś.. Powiedziałeś, że wrócisz.. A teraz potrzebuję Cię najbardziej. Bardziej niż kiedykolwiek, więc wróć. W tym momencie, teraz, już, błagam.. Ratuj mnie. Przyjdź po mnie, weź mnie.. Pochłoń, oddaj brakującą część siebie, zapełnij mnie... Loguję się na swoje konto. Moim oczom ukazuje się Twoje zdjęcie na tapecie. Wszystko od początku sobie przypominam. Każde miejsce, w jakim się spotkaliśmy, każdy krok jaki postawiłeś na powierzchni chodnika, którym szliśmy. Każde Twoje spojrzenie, każdy gest, wszystko. Moje oczy zapełniają się łzami. A wszystko to pogarsza jeszcze to, że znów jesteś dostępny. Znów się nie odezwiesz pierwszy. Znów muszę napisać, że mi Ciebie brakuje. A Ty jak zwykle odpiszesz: Ja też tęsknię. I tylko tyle z naszej rozmowy.. Z jednej strony się cieszę, że w ogóle odpisałeś, że ujrzałam wiadomość od Ciebie, jakąkolwiek. Ale z drugiej strony... To boli. Nie odzywamy się do siebie, oddalamy się. Proszę, Kochanie. Nie pozwólmy, by jakaś głupota zniszczyła uczucie, jakie zrodziło się pomiędzy Nami, proszę. Jest ono zbyt piękne, zbyt wiele w to włożyliśmy. Przeszliśmy wiele, mam nadzieję i odrobinę wiary, że przejdziemy i to. Tylko mnie nie zostawiaj. Inaczej nie przeżyję. Umrę, bez Ciebie. Nie rezygnuj. Proszę. Nie rezygnuj ze mnie. Nigdy w życiu... Jest jeszcze szansa, na odbudowanie wszystkich błędów jakie popełniliśmy. Wystarczy uwierzyć. Wystarczy chcieć...

wtorek, 10 kwietnia 2012

,,Bo ty kurwa nie wiesz, jak to jest nie spać nocami, mając w głowie milion wspomnień.''


Szłam wolnym krokiem środkiem błyszczącej się od lodu ulicy, póki nie ujrzałam przed sobą świateł. Świateł pędzącego wprost na mnie samochodu. Ciągle miałam myśli samobójcze w głowie, zastanawiałam się, czy mam zejść z ulicy, czy odsunąć się na bok, by samochód mógł swobodnie przejechać. Był jeszcze daleko, dlatego miałam czas na zastanowienie się. Chciałam umrzeć, chciałam śmierci, tak... Chcę nadal. Chcę znaleźć się w bezproblemowym świecie, gdzie nie będę się przejmowała problemami, jakie mam teraz na głowie. Tam wszystko będzie prostsze, łatwiejsze. Jestem całkiem zagubiona. Niczym szara, malutka myszka, która wychodzi ze swojej nory i rozgląda się nerwowo wokoło siebie w poszukiwaniu postaci kota. Jestem myszką, która się boi. Lecz nie kota. Boi się życia. Dzień w dzień zastanawiam się, dlaczego ja? Zadaję sobie pytanie, co zrobiłam nie tak. Ale nie dostaję na nie odpowiedzi. Nikt nie potrafi mi odpowiedzieć. Nikt nie potrafi mi pomóc. A wszyscy, którzy się chociaż starają, okazują zainteresowanie moimi problemami i chęć pomocy.. Ja to doceniam. Po prostu nie chcę zostawać z tym wszystkim sama.. Wiem, że czasem potrafię być wredna, bezczelna, czasem mogę nie rozumieć najprostszych rzeczy, ale to nie jest moja wina, że taka jestem. Albo się to akceptuje, albo się tego nie akceptuje. Już jak kto woli. Ja nie chcę ciągle cierpieć, udawać, że wszystko jest dobrze, bo akurat takie udawanie przysparza najwięcej problemów, najbardziej niszczy mnie od środka. Tak, uśmiecham się. Ale kazdy mój uśmiech w tej chwili jest pusty i bez wyrazu. Nie potrafię się szczerze uśmiechać. Staram się ukrywać łzy, powstrzymywać od nich. Ale w najmniej oczekiwanych momentach wracają wspomnienia, które bolą. Które bolą bardziej, niż kiedykolwiek, bo za każdym razem, gdy to wszystko wraca, jest jeszcze gorzej, niż było razem ostatnim... Mam zjebaną psychikę do reszty. Gdy próbuję ją naprawiać, odbudowywać, zawsze ktoś musi mi ją na nowo spierdolić. Dlaczego? Dlaczego tak się dzieje? Nadal nie porafię tego pojąć. Przecież jestem niewinna. Całkiem niewinna. Zrozumiałam, że ludzie potrafią mocno krzywdzić, ale Kochani, proszę, bez przesady. Proszę Cię, życie, skończ z tą zemstą. Daj mi odsapnąć, daj mi odbudować swoją psychikę do końca, daj mi odbudować siebie. Tego chcę, chcę żyć znów normalnie, bez problemów, albo choćby z ich znacznie mniejszą liczbą. Sama już się w tym wszystkim plączę. Mój stan jest beznadziejny do tego stopnia, że aż nawet nie potrafię skleić ładnego zdania.. Mylę się. We wszystkim się mylę. Chcę to zmienić. Proszę, niech mi ktoś pomoże... Kurwa, za każdym razem to wraca, ten lęk. Lecz teraz to już jest pewne, że Cię tracę. Że prawie Cię już nie mam, że stajesz się dla mnie nieosiągalny, niedostępny. Skarbie, ja Cię nie chcę stracić. Nie chcę! Ja po prostu nie wiem, co mam robić. Nie wytrzymam, jeśli nie napiszę Ci chociaż raz na dzień, że mi Ciebie brakuje, że tęsknię, że Cię kocham. Możesz się do mnie nie odzywać, rozumiem Cię, musisz to wszystko przemyśleć, ale chociaż się do mnie odezwij. Twoje milczenie robi w moim sercu blizny, które bolą. Bolą cholernie, nie potrafię tego bólu uśmierzyć. Po prostu chcę, abyś stał teraz obok mnie. Ja Ci wszystko spróbuję wytłumaczyć na nowo, chcę, abyś zrozumiał, że Go nie kocham, że kocham Ciebie. Zobaczysz, wszystko się ułoży, trzeba czasu. Ale... kurwa.. Kiedy się ułoży? Kiedy będzie wreszcie po wszystkim? Kiedy to cierpienie się skończy? Błagam, ludzie, życie... Przestańcie mnie ranić! Przeszłam w swoim życiu naprawdę wiele, zostawcie mnie już w spokoju. To za dużo, jak na czternastolatkę.. Ale muszę być silna. Muszę walczyć, chociaż w tym momencie przestaję wierzyć nawet w samą siebie. W to, że jeszcze jestem zdolna walczyć... Ogarnia mnie panika i czym prędzej zbiegam na pobocze ulicy. Może warto jeszcze żyć? Chociaż dla Niego? Będę żyła, póki On żyje. Jego życie, Jego szczęście, jest dla mnie najważniejsze. Błagam Kochanie, żyj.. Żyj dla mnie, żyj ze mną. Nie rób sobie krzywdy, nie krzywdź siebie! Ja również tak nie postąpię... Chcę do Ciebie, bardzo chcę. Weź mnie.. Proszę, weź... Podnoszę ręce i chwytam przestrzeń będącą przede mną. Widzę Ciebie, stoisz z rękoma założonymi na klatce piersiowej i głęboko się zastanawiasz. Po chwili podchodzisz, obejmujesz mnie i mówisz, że mocno mnie kochasz, że nie odejdziesz, że już jest dobrze. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że to moja wyobraźnia, płata mi figle...


Macie jakiś temat, który chcecie, bym przedstawiła swoimi słowami? Albo pomysły na notkę? Macie jakieś zachcianki? Nie wiem, coś o którymś teledysku, zdjęciu.. Posklejać jakiś zestaw ubrań i go tu umieścić? Podawajcie propozycje, nie bójcie się, no! :) Nie gryzę. :3

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

,,Kochajmy cokolwiek. I tak będzie bolało."

Obudziłam się. Na lekko opuchniętych policzkach czułam jeszcze łzy wczorajszej nocy. W gardle nadal tkwiła gula, która nie pozwalała wypowiedzieć żadnego słowa. Jedyne na co zdołałam się zmusić, to jęk rozpaczy. Nakryłam się kołdrą, przymknęłam powieki i poczułam, jak spływają po policzkach słone łzy. Żałuję. Bardzo żałuję tego, co wczoraj pisałam. Ja wcale nie chciałam, nie byłam przygotowana na takie konsekwencje, na aż takie cierpienie. Pierwszy raz, tak bardzo mnie bolało. Pierwszy raz wywołało to u mnie takie emocje. Popełniłam okropny błąd. Błąd, którego nie zapomnę do końca życia. Dlaczego ja się w to wmieszałam? Wiedziałam, że coś robię źle. Że tylko sobie i Tobie szkodzę. Dlaczego to akurat na mnie musiało trafić? Chciałabym, aby ktoś mi wytłumaczył, czy tęsknota za byłym przyjacielem i za jakimkolwiek człowiekiem, któremu się ufa, bądź ufało, to coś złego? Coś nienormalnego? Teraz naprawdę potrzebuję pomocy. Potrzebuję choćby odrobiny ciepła, wsparcia, bezpieczeństwa. Nie chcę znowu spadać. Jeśli upadnę, nie dam rady się podnieść. Nie dam rady już walczyć. Ból jest okropny. Słyszałam, jak pękało mi serce. Ten dźwięk nadal rozbrzmiewa w mojej głowie. Boli. Ciągle słyszę jakieś szumy. To trylion myśli na sekundę, które nie wiedzą w jakiej kolejności mają się ustawić. Poproszę o butelkę wódki. Może dzięki niej zapomnę. Zapomnę chociaż na chwilę o bólu, który rozpierdala mi głowę na czątki emilitarne. Przegrywam życie. Czuję, jak coś we mnie umiera. Umiera moja połowa. Tracę siły na cokolwiek. Potrzebuję pomocy, kogoś bliskiego. Proszę, niech ktoś do mnie przyjdzie, niech ktoś mnie przytuli, powie, że będzie dobrze, ale nie... nie będzie dobrze. Nie teraz. Jeśli to minie, zapewne i powróci. Dlaczego ja każdego muszę ranić? Pomagam innym, a nie potrafię pomóc sobie. Chciałabym to zmienić. Chociaż na tą marną chwilę. Zmieniłabym wiele. Tak bardzo bym chciała, żeby było dobrze, żebyś był szczęśliwy. Zależy mi na Twoim szczęściu. Moje szczęście jest nieważne. Mogę umierać w męczarniach, torturach mojej psychiki, ale Ty masz być szczęśliwy. Kocham Cię! Kurwa no kocham! Nie chcę, byś cierpiał. Wiem, że cierpisz przeze mnie. Tak bardzo każę siebie za te wszystkie błędy. Tak bardzo pieprzę i swoje i Twoje życie. Dlaczego w tym jestem najlepsza? Chciałabym, abyś zrozumiał, że On był tylko moim przyjacielem, że ja nic do Niego nie czuję, że mu ufałam i dlatego za nim tęsknię. To nic złego, że tęsknię. Tęsknota nie oznacza za chwilę zauroczenia, zakochania, jakiegoś silniejszego uczucia. Gdybyś stracił przyjaciela, też odczułbyś lekką pustkę. Rozejrzałbyś się dookoła, zobaczył, że go nie ma. Że nie ma Go w Twoim życiu. Nie ma Go obok Ciebie. Kochanie, to nic złego, że mnie to boli. Ja się otrząsnę. Ja go wymarzę, skreślę ze swojego życia, abyśmy tylko byli szczęśliwi. Jest tak bardzo źle. Znowu się to powtarza, lecz ze zdwojoną siła. Powróciło silniejsze. Silniejsze ode mnie. Mam ochotę na śmierć. Mam ochotę iść chodnikiem, a w ostatniej chwili wyskoczyć na ulicę zaliczając piękne zderzenie z samochodem. Wiem, że Ciebie to boli, wiem. Mnie również. Chciałabym za Twój ból jakoś zapłacić. Ale jak? Jak mogę to zrobić? Jest tak bardzo źle. Mam ochotę sięgnąć po żyletki, mam ochotę wpierdolić całe opakowanie najsilniejszych leków, przedawkować. Ale wiem, że gdy cokolwiek sobie zrobię, nie wytrzymasz. Na dodatek te silne emocje. Nie wiadomo, czy kierować się sercem, czy rozumem. Są innego zdania, dlatego nie wiesz, kogo masz posłuchać. Nie wiesz, kim masz się poradzić... Ktoś musi ze mną być. Aby tylko nie skusiło mnie do wyjścia na ulicę, ktoś musi mnie trzymać, trzymać za ramię i powstrzymywać od złego. Ja jestem za słaba. Płaczę... Byłam silna zbyt długo. Krzyczę, bo nie wytrzymuję. Trzęsę się, od nadmiaru emocji. Nie chcę już cierpieć, chcę przestać, chcę znaleźć się w bezproblemowym świecie. Ale nie chcę nikogo zranić. Nie chcę, by ktokolwiek już przeze mnie cierpiał. Przepraszam za to jaka jestem, naprawdę przepraszam. Przepraszam za swoje istnienie. Proszę tylko o zrozumienie i o wybaczenie moich błędów. Kurwa, proszę... Podnoszę się z łóżka, ledwie utrzymując się na nogach. Stawiam dwa kroki, chwieję się, upadam. Nie podniosę się, nie dam rady. Kładę się na zimnej podłodze, zakrywam twarz, zaczynam krzyczeć i płakać. Z bólu.




Nie bójcie się pisać do mnie, zadawać mi różne pytania. Ja na wszystko z chęcią odpowiem! Nie krępujcie się..

niedziela, 8 kwietnia 2012

,,Brak Twojej obecności przy mnie niszczy wszystko."


Nie pierwszy raz wyszłam na dwór, gdy zaczynało się ściemniać. Nie pierwszy raz pogrążyłam się we wspomnieniach. Nieważne, czy były one dobre, czy były złe. Czasem nawet potrafię godzinami zastanawiać się, z którego działu wspomnień jest więcej. Czy jest więcej dobrych, czy więcej złych. Chciałabym pamiętać swoje całe dzieciństwo. Od malutkiego dziecka. Calutkie. Pamiętam nie całe. Tylko kilka lat. I urywki z młodości. Chciałabym się dowiedzieć, jak było kiedyś. Kiedy jeszcze nie znałam Ciebie. Kiedy tata był w domu. Kiedy nie miałam przyjaciółek. Kiedy nie byłam jeszcze dojrzałą nastolatką, którą otaczają co rusz nowe problemy. Chciałabym się cofnąć. Chciałabym na nowo żyć w bezproblemowym świecie. Znów chciałabym być niewinną, nic nieświadomą dziewczynką, rwącą się jedynie do zabawy lalkami barbie i ewentualnie klockami. Znów chciałabym budować babki z piasku, następnie burzyć je i wysuwając dolną wargę do przodu mówiąc: "To nic. Znów będzie dobrze, księżniczka będzie miała gdzie mieszkać, zbuduję jej kolejny zamek." Było dobrze. Póki nie dorosłam do tego wieku. Mam świadomość teraz o wielu rzeczach. Coś mi się wydaje nawet, że za dużo wiem, że może powinnam wiedzieć o wiele mniej. Zadawać się z tylko zaufanymi ludźmi. Ostro można się przejechać, gdy szybko się zaufa. Wtedy trafiasz, niestety, na fałszywą osobę. Na osobę, która nie jest godna Twojego zaufania. Dlaczego moją najgorszą wadą musi być to, że szybko przywiązuję się do ludzi? Dlaczego nie mogę najpierw mieć wyjebane, później dopiero żywić do nich lekką sympatię i obserwować, czy zasługują na zaufanie. Jeśli szybko się z tego całego incydentu wycofają, nie są warci mojego zaufania. Zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi przywiązuje się do innych tak szybko, jak robię to ja. Czasem żałuję. Teraz również. Żałuję, że zechciałam poznać Twoją drugą stronę. Jest już po czasie. Nie wiem dlaczego to piszę. Ale przypominając sobie wiele szczegółów człowieka zazwyczaj do tego ciągnie. Bardzo chciałabym cofnąć czas. Gdybym poznała wróżkę, która potrafiłaby spełnić moje choćby jedno życzenie, życzyłabym sobie, aby cofnęła mnie w czasie. Tylko o ten jeden, pierdolony miesiąc, który wiele w moim życiu skomplikował. Teraz wiem, że nie byłeś warty mojego zaufania. Powinnam mieć Cię w dupie, ale nie umiem. Nieważne jest to, że wyklinam na Ciebie na prawo i lewo, że udaję, że mnie nie obchodzisz. Obchodzisz. Byłeś moim przyjacielem. Najgorszym uczuciem jest to, że widzę Cię prawie codziennie, nie licząc weekendów. Widzę Cię w szkole. Ona znów robi Ci nadzieję, ale uśmiecham się delikatnie, gdy widzę, że i Ty się uśmiechasz. Na dodatek zacząłeś się odzywać. Mniej więcej. Ale nadal mnie unikasz. Uciekasz przede mną. Nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, ale ja to rozumiem. Wiem. Robiłabym zupełnie tak samo. Znajdzie się w tym trochę wątpliwości nawet z mojej strony, gdyż nie potrafiłabym tak. Przyznaję szczerze, że nie otrząsnęłam się po tym. Wspomnienia wracają. A że ze wspomnieniami wraca wszystko, a wszystko, to wszystko, więc wracają też chwile spędzone z Tobą. Może i były krótkie. Może tylko się śmialiśmy i żartowaliśmy, ale takiego Cię zapamiętałam i zapamiętam. Nie powiem, że chcę, żebyś wrócił. Przegiąłeś, to prawda. Ale będę pamiętała zawsze, co było. Co się wydarzyło. Nie każdy chłopak otwiera się przed dziewczyną. Wielu chłopaków się wstydzi, być może i się boi. Ty się nie bałeś. Odpowiadałeś mi otwarcie, z początku unikając kontaktu wzrokowego, ale to raczej było normalne. Źle się czułam. Straciłam przyjaciela. Za szybko zaufałam. Nie chcę popełniać już tego błędu. Nie chcę cierpieć znowu przez straty. To boli. To piekielnie boli, a ja nie mogę nic na to poradzić. Kompletnie nic. Nikt nie może. Tak bardzo bym chciała, by ktoś uchronił mnie przed tym bólem. By zabrał ze mnie ten ciężar. Dlaczego nikt nie pottrafi? Chciałabym, by mi ulżyło. W końcu, na długo. Na bardzo długo, a nie miesiąc, czy dwa. Nie chcę już cierpieć. Nie chcę... Ponowne cierpienie mnie wymęczy. Wyżre mnie od środka. Zabije. Umrę. Nie chcę.. Nie pozwól mi umrzeć. Nie pozwól mi cierpieć. Proszę... Otarłam łzy skapujące na szarawy chodnik rękawem swojej cienkiej bluzy. Podniosłam głowę i dopiero wtedy zauważyłam, że stoję w deszczu. Pada. Ba! Leje. A ja stoję jak głupia, patrząc w dół i płaczę. Płaczę razem z niebem. Nikogo innego nie ma. Ono zastępuje mi najważniejsze osoby w życiu... Płaczmy dalej, kochane, czarne Niebo. Nie przeszkadzajmy sobie... Ponownie opuściłam głowę, przymykając delikatnie powieki i opatulając się rękoma...



Znalazłam  ten zapisek w swoim komputerze. Jest już trochę stary, ale bardzo pamiętliwy...